Dawne Nalewki

Trafiając dziś na Nalewki – wąską i krótką osiedlową uliczkę między współczesnymi blokami, odchodzącą od tyłów pomnika Bohaterów Getta – można mieć wrażenie, że coś nie pasuje. To tutaj były kiedyś te słynne Nalewki, jedna z najważniejszych ulic dawnej Dzielnicy Północnej? Jakoś trudno je sobie wyobrazić.... 

Intuicja podpowiada słusznie. Obecne Nalewki biegną w połowie swojej długości niemal prostopadle do oryginału i przed wojną były fragmentem ówczesnej ulicy Gęsiej (dziś Gęsia już nie istnieje, jej przebieg częściowo pokrywa się z przebiegiem ul. Anielewicza). Aby znaleźć te prawdziwe, trzeba zdecydować się na kilkuminutowy spacer brzegiem Ogrodu Krasińskich, w stronę stacji metra Ratusz Arsenał. A potem zajrzeć na tyły gmachu Arsenału (mieści się w nim Muzeum Archeologiczne). Tu na wytrwałych czeka niespodzianka – zachowany fragment bruku z oryginalnymi szynami tramwajowymi. Tramwaje kursowały Nalewkami od 1881 r., choć w tej, południowej części ulicy pojawiły się miesiąc później niż w północnej - od placu Muranowskiego do ul. Świętojerskiej. Od 1924 r. Nalewki stały się główną arterią tramwajową tej części miasta i jedyną, jaka łączyła Śródmieście Warszawy z Żoliborzem. Ruch tramwajowy na ulicy wstrzymano 8 września 1939 r., potem przywrócono 30 stycznia 1940 r., kiedy ponownie zaczęła tędy kursować linia 27. Ostatecznie zamarł na południowym jej odcinku 28 grudnia 1941 r., a na północnym - 10 sierpnia 1942 r.

Ulica, która obejmuje tylko fragment przedwojennych Nalewek (dawne posesje nr 1 – Arsenał, 3 i 5 oraz 2,4, 6) została po wojnie przemianowana na Bohaterów Getta. Jest zazwyczaj pusta i cicha. To symboliczne miejsce na mapie Muranowa – gdzie na chwilę przecinają się dwie mapy: współczesna i ta sprzed 1945 r., gdzie można sobie wyobrazić, jak było tutaj przed wojną. I to na pewno nie w powszedni dzień - kiedy to Nalewki słynęły z ruchu, gwaru i zgiełku.

Prawdziwym piewcą dawnych Nalewek był Bernard Singer (pseudonim Regnis), często niesłusznie mylony z noblistą Izaakiem Singerem – dziennikarz i publicysta, publikujący po polsku, hebrajsku i w jidisz; sprawozdawca parlamentarny, autor kronik sejmowych w „Naszym Przeglądzie. Jego życiorysu starczyłoby na kilka innych. Kandydował do Sejmu Ustawodawczego jako przedstawiciel Żydowskiego Stronnictwa Demokratycznego w Łodzi, nie uzyskał jednak mandatu. Przeszedł przez sowieckie więzienia i obóz w Workucie, a na powojennej emigracji w Londynie od 1950 r. stale współpracował z renomowanym tygodnikiem „The Economist“. To on odnotował najlepiej niepowtarzalną atmosferę gwarnej, ruchliwej i najważniejszej ulicy dawnej Dzielnicy Północnej tuż przed wybuchem wojny (sam mieszkał jako dziecko w domu o trzech podwórzach przy Nalewkach 37): „Nalewki się wydłużały. Znikała sztuczna granica miedzy tą dzielnicą a ciągnącymi się dalej na południe ulicami. Na krańcu Nalewek rozrastał się gmach, w którym były biura, eleganckie sklepy i składy, jak na Bielańskiej i Marszałkowskiej. To zamożniejsi kupcy z Nalewek przenosili się do nowego pasażu Simonsa. Równocześnie przeprowadzali się z mieszkań w swojej dzielnicy na Marszałkowską, Nowosenatorską, Kotzebuego (dzisiejsze ulice Moliera i Fredry). W sobotę sklepy były wprawdzie zamknięte, ale o drugiej po południu na Nalewkach było pełno. Z Muranowa, z Miłej, Dzikiej tłum kierował się przez Nalewki w stronę dzielnicy południowej. Wychodzono na spacer. Tysiące par dążyło Bielańską i Niecałą do Ogrodu Saskiego. Mężczyźni w kapotach omijali ogród, idąc na Marszałkowską przez plac Saski. Bramy ogrodu były zamknięte dla osób w „nieeuropejskim ubraniu“. Na kilka godzin następowała transformacja językowa. Na Muranowskiej, Miłej, Nalewkach pary mówiły wyłącznie po żydowsku. Na Bielańskiej ci sami spacerowicze mieszali polski z żydowskim, a w Ogrodzie Saskim i na Marszałkowskiej mówili wyłącznie po polsku“. (Bernard Singer "Moje Nalewki", Czytelnik, Warszawa 1993)

Historyczne Nalewki nie urywały się nagle, tak jak dzieje się z uliczką Bohaterów Getta, przechodzącą nagle we fragment parku – biegły dalej na północ, przecinając dzisiejszy Ogród Krasińskich (po wojnie został powiększony ich kosztem: wyburzono nadające się do odbudowy Straż Ogniową i Urząd Wojewódzki). Potem, za skrzyżowaniem dzisiejszych ulic Andersa i Anielewicza, miały niemal równoległy przebieg do ul. Andersa, wreszcie wychodziły na współczesne osiedle po nieparzystej stronie Andersa (ostatnie budynki w północnej części ulicy, zaprojektowane przez Brukalskich). Posesja o najwyższym adresie, Nalewki 49, znajdowała się w pobliżu dzisiejszego skrzyżowania ul Niskiej i Lewartowskiego.

Nazwa "Nalewki" nie pochodzi bynajmniej od warzonych tutaj kiedyś trunków, ale biegnącej wzdłuż drogi rzeczki, nazywanej początkowo Bełczącą, potem Nalewką - od powstających na niej rezerwuarów ("nalewek"), z których ludność pompowała wodę drewnianymi rurami na Stare Miasto. Ulica, która początkowo miejski charakter miała tylko na rogu z Długą (Arsenał, klasztor Brygidek z kościołem Trójcy Św.) rozbudowywała się stopniowo. Pod koniec XVIII r. stała na niej tylko jedna kamienica, ale za to czterdzieści jeden warsztatów, dwa browary i dwadzieścia jeden drewnianych domów. Była już wówczas wyłożona brukiem.

Ok. 1780 r. na Nalewki zaczęli przenosić się zamożniejsi Żydzi, dotąd mieszkający w rejonie Placu Teatralnego i Senatorskiej. Migrację spowodował wydany wówczas dekret, wyznaczający granice zamieszkania ludności żydowskiej w Warszawie. Szybki napływ mieszkańców spowodował ożywienie i rozwój samej ulicy. W połowie XIX w., gdy drewniane domy ustąpiły już miejsca klasycystycznym kamienicom, podwórza zaczęły zajmować liczne oficyny, budynki gospodarcze, a nawet domy składowe. Przed 1939 r. na Nalewkach działało łącznie aż ponad 700 firm - przeciętnie blisko 20 na jeden adres. Można było tu kupić niemal wszystko, w takich lokalach jak  "Nowe Żródło Ozdób Choinkowych", wytwórnia getrów "Azryel Skowronek czy "ekspedycja polesko-podlaska" Ekspol pod nr 35. Pod nr 5 mieściły się Kramy Nalewkowskie, też pełniące funkcje usługowe i handlowe.

Duchowym centrum ulicy była postępowa Synagoga Polska działająca najpierw pod nr 28/30, a potem pod nr 39, od 1852 r.,z kazaniami w języku polskim, związana z warszawskimi rabinami-patriotami Izaakiem Kramsztykiem i Dow Beer Meiselsem. Należało do niej około stu rodzin. Synagoga była też jednym z ośrodków działalności patriotycznej, w tym słynnego polsko-żydowskiego zbratania poprzedzającego Powstanie Styczniowe. Jej największą konkurencją była powstała później Wielka Synagoga na Tłomackiem.

W ostatnich latach pojawiały się pomysły rekonstrukcji Nalewek - przedstawił je m.in. Zbigniew Pakalski w monografii "Nalewki. Z dziejów polskiej i żydowskiej ulicy w Warszawie". Postulował tam odtworzenie tej części Nalewek, która przebiegała najbliżej centrum, a także zmianę ulicy z "Bohaterów Getta" na oryginalną i przemianowanie pseudo-Nalewek na zapleczu budynków przy ul. Andersa. A także częściową rekonstrukcje domu handlowego Pasaż Simonsa, zbudowanego w latach 1900-1904 naprzeciw Arsenału przy ul. Długiej i zniszczonego całkowicie podczas wojny. Z podobnym postulatem – dodania do nazwy „Bohaterów Getta“ adnotacji „dawna ulica Nalewki“ wystąpił na łamach Gazety Wyborczej Stołecznej profesor Jacek Leociak. 

W środkowym budynku Pasażu Simonsa - jak wspominał dziennikarz tygodnika "Stolica", Andrzej Jeżewski - "mieściły się do końca najprzeróźniejsze firmy, z rozmaitym skutkiem walczące z przeciwnościami losu i z urzędem skarbowym. Była tam, między innymi, firma Kurcan, która na wielką skalę sprzedawała odzież na raty. W latach dwudziestych obiegało prasę warszawską jej ogłoszenie z rysunkiem, na którym zły pies targał nogawkę wytwornego pana, który tak przemawiał: " Nie trudź-że się, piesku miły, nadaremnie tracisz siły. Praca będzie zmarnowana, bo garnitur - od Kurcana". ("Warszawa na starej fotografii", Wydawnictwo Artystyczno-Graficzne, Warszawa 1960 r.)

Więcej